Bongo Karczów - LZS Brynica

Kolejne spotkanie i kolejna nadzieja na zdobycie punktów. Tym razem do Karczowa zawitała ekipa LZS-u Brynica w skałdzie z kilkoma zawodnikami w przeszłości występującymi w IV-ligowym Śląsku Łubniany. Jak pokazało spotkanie Bongiści niczym nie odstawali od rywali, a gdyby nie pech pary środkowych obrońców być może 3 punkty zostałyby w Karczowie, ale to tylko gdybanie. Pierwsza połowa rozpoczęła się od strzelonej bramki przez gości, po błędzie całej linii defensywnej naszego zespołu. Po kilku minutach fantastycznym uderzeniem z dystansu w stylu Stevena Gerrarda popisał się Adam Tomczyk i wynik brzmiał 1:1. Jeszcze kibice dobrze nie ochłonęli, a Bongo prowadziło już 2:1 za sprawą Chwalińskiego. Ostatnie 20 minut pierwszej połowy to napór gości jednak dobrze w bramce spisywał się Dworakowski. W 40 minucie kontuzji doznał Winsze, którego zastąpił Owczarek, a za moment sędzia dał znak piłkarzom, że czeka ich 15 minutowy odpoczynek. Tuż po przerwie drugi ze środkowych obrońców Piotr Ploch otrzymał nokautujący cios w nos i musiał również opuścić boisko. Tak więc z konieczności nasza linia defensywna złożona była z piłkarzy na co dzień grających zdecydowanie ofensywnie co niestety było widać gołym okiem i skończyło się stratą 3 bramek w bardzo krótkim odstępie czasu. W samej końcówce Sebastian Czech zmniejszył rozmiary porażki co jest małym pocieszeniem w kontekście zdobycia 1 punktu w pierwszych 3 meczach.